Od 21 lat pan Stanisław obserwuje życie wiewiórek
mieszkających na terenie Parku Śląskiego w Chorzowie. Od tego czasu nadaje im
imiona, karmi, a nawet z nimi rozmawia i choć jak sam przyznaje może to
wyglądać z boku nieco dziwnie, nic sobie z tego nie robi, bo te małe gryzonie
to jego najlepsi przyjaciele. Stworzył własny język komunikowania się z
wiewiórkami i muszę przyznać, że ta plątanina wysokich i wyższych dźwięków
przynosiła efekt. Zanim podszedłem zwabił do siebie aż trzy wiewiórki, widać, że oswoiły się ze swoim dobroczyńcą, bo
nawet wyjadają mu z dłoni. Jednak gdy zbliża się ktoś obcy (na przykład ja)
momentalnie uciekają na drzewo. Pan Stanisław pozwolił zrobić sobie kilka zdjęć
po czym wrócił do swojego świata rudych kitek i łuskanego słonecznika. Ostatnio
mam szczęście spotykać ludzi o naprawdę nietuzinkowych zainteresowaniach,
najpierw prześcieradłowy łowca owadów, teraz poskramiacz wiewiór, już nie mogę
się doczekać kolejnej przypadkowo poznanej osoby – może teraz ktoś kto
bezinteresownie sprząta niedopałki w centrach miast, a może ktoś kto
kolekcjonuje połamane palce sklepowych manekinów? Pożyjemy zobaczymy
Super!
OdpowiedzUsuń