29 czerwca 2014

Jeszcze trzy i kropka

Od niechcenia przejrzałem jeszcze wypociny z ostatnich bożocielesnych wojaży i wykopałem 3 kadry (chyba) zasługujące na publikację. Z pewnością ostatni akcent tegorocznych obchodów. Te nijak nie pasowały mi w kolorze więc poszedłem na łatwiznę :) 

Abstrahując zupełnie od wesołości obchodów tego święta, to boli mnie (choć już nie jestem członkiem klubu Gaja), że tyle młodych pięknych brzóz idzie w niebyt. Dziw, że zieloni się na to godzą.

25 czerwca 2014

Katowickie ołtarze

Tak jak zapowiadałem będzie kolor no i jest, a to w dużej mierze zasługa mojego ojca, który ostatnio musiał się ogromnie nudzić, bo obejrzał kilka moich reportaży i tak do mnie rzekł : ,,Kiedyś mówiłeś, że nie sztuką jest zrobić cykl zdjęć czarno-białych, że to pójście na łatwiznę, sztuką jest zrobić dobry materiał w kolorze, a tu prawie same czarno-białe'' (może nie cytują w 100% słowo w słowo, ale sens zdania zachowałem). Racja, tak kiedyś mówiłem i byłem szczerze zaskoczony, że ktoś to jeszcze pamięta :) tak czy inaczej w tej kwestii nie zmieniłem zdania. O wiele trudniej zrobić dobry reportaż w kolorze, dlatego tak często uciekam w szarości, z których ułożenie spójnej historii jest znacznie prostsze. Oczywiście kolor jest tylko składową wpływającą na spójność, ale dla niewprawionego oka barwa to pierwszoplanowa postać. Najgorsze jest to, że ostatnio przygotowuję zdjęcia na nieswoim komputerze i ten pożądany kolor nie zawsze jest taki jakiego sobie życzę.

21 czerwca 2014

Procesja Nikiszowiec-Janów

W zeszłym roku obchody Bożego Ciała fotografowałem na Lipinach w Świętochłowicach (obowiązek każdego fotoreportera). W tym roku chciałem pojechać do kolejnej kolebki śląskości i naturalnym wydało mi się, że to musi być katowicki Nikiszowiec. Mimo tego, że wstałem bardzo wcześnie to i tak już za późno by zrobić dokument o ciekawszej stronie tego święta czyli o przygotowaniach. Oczywiście i takie zdjęcia się pojawią, ale teraz prezentuję wynik zabawy z lampą podczas nudnej jak sprzedawca odkurzaczy procesji. Pogoda dopisała przez co pochód (ku mojemu zdziwieniu mało kolorowy) ciągnął się okropnie. Chciałem trochę innego spojrzenia - z walącą lampą po oczach :)

Na Nikiszowcu byłem kilka razy wcześniej więc nie musiałem robić internetowego ,,riserczu'' scenerii z jakimi przyjdzie mi się zmierzyć, wiedziałem, że barwne święto w towarzystwie czerwono-ceglanych familoków na pewno będzie wdzięczne i sprzyjające kadrom. Jednak przyjeżdżając na miejsce byłem potrójnie rozczarowany, po pierwsze tym, że 3 z 4 stacji były już zrobione (6 godzina), po drugie tym, że 3 z 4 stacji znajdowały się na osiedlu obok Nikiszowca czytaj na Janowie (znacznie mniej urodziwym), a po trzecie tym, że procesja wcale nie była kolorowa ani jakoś specjalnie emanująca śląską tradycją. Może inaczej bym na to patrzył gdybym w zeszłym roku nie odwiedził Lipin, które swoim wdziękiem, kolorem i klimatem zupełnie zdeklasowały obchody Nikiszowicko-Janowskie.
Zdjęcia z przygotowań i częściowo z demontażu zamieszczę za klika dni - prawdopodobnie w kolorze, wiem wiem istny absurd - bardziej kolorowe święto w Lipinach zamieściłem w czerni i bieli, a mniej kolorowy Nikiszowiec dam w kolorze? cóż, niezbadane są wyroki mojej głowy ;) musicie jednak uwierzyć mi na słowo, że będąc tam (Nikisz) nie miało się takiego uczucia co na Lipinach, gdzie kolor czuło się w kościach, to było coś więcej niż tylko barwne dywany na ścianach czy obrazy Jezusowe w oknach, to było coś takiego co idealnie oddał Tomasz Tomaszewski na prasowym zdjęciu roku 2010. Lipin nie opublikowałem w kolorze, bo mnogość barw tworzyła ciężki do opanowania chaos. Na Nikiszowcu-Janowie - mniej koloru, mniej chaosu.

8 czerwca 2014

7 ArtNoc - Gliwicka Noc Otwartych Galerii

Wczoraj odbyła się siódma gliwicka noc otwartych galerii. Zostałem zaproszony do współudziału. Spodobało mi się pierwotne założenie ArtNocy, artyści mieli wystawiać swoje prace w otwartych galeriach na wolnym powietrzu. W obrębie gliwickiej starówki w bramach starych kamienic, na ścianach secesyjnej zabudowy miały wisieć ,,nasze'' prace. Inicjatywa wolnego dostępu do galerii była bardzo zachęcająca. Moi kominiarze i ludwisarze mieli zawisnąć w jednej z bram 130-letniej kamienicy (taka przestrzeń niezwykle przypadła mi do gustu!) jednak okazało się, że nic z tego nie będzie, a jak nie wiadomo dlaczego, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Właściciel kamienicy z okazji udostępnienia swoich ścian zażyczył sobie odmalowania całej bramy (ach ta Polska bezinteresowność). W tych okolicznościach trzeba było znaleźć alternatywne lokum wystawiennicze :). Stworzona na szybko ,,Galeria Okiennica'' w pustym lokalu do wynajęcia przy ulicy Basztowej stała otworem dla naszej inicjatywy. Jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć parę moich kadrów ma jeszcze szansę przez kilka dni. zapraszam :)

1 czerwca 2014

Plac po Hucie


W niemal dwustutysięcznym mieście w samym jego sercu mieści się ogromny plac. Niegdyś w tym miejscu stały budynki Huty Gliwice założonej w 1867 roku przez dwóch niemieckich przemysłowców Salomona Huldschinsky'ego i Alberta Hahna. Najlepsze czasy dla huty przeminęły wraz z II wojną światową, podczas której zatrudnienie w niej znajdowało ponad 20 tysięcy ludzi. W 1945 roku zmieniono jej nazwę z Huta Gliwice, na Huta 1 Maja, a liczba pracowników zmalała do około 5 tysięcy.  W okresie transformacji ustrojowej huta, jak większość spółek przemysłu ciężkiego w Polsce borykała się z ogromnymi problemami finansowymi i restrukturyzacyjnymi. Niestety zakład nie uniósł ciężaru wymuszonych zmian i reform i w 2000 roku po 133 latach działalności oficjalnie został zamknięty. Z Hutą 1 Maja ulicę obok sąsiadował inny potentat przemysłowy Gliwickie Zakłady Materiałów Ogniotrwałych ściśle kooperujące z Hutą, które wraz z jej zamknięciem także przestały istnieć. Przez kilka lat budynki obu ogromnych zakładów niszczały, stale dewastowane i okradane z dosłownie wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość. Po 2004 roku miasto sukcesywnie ,,czyściło'' tereny dawnej Huty i GZMO pod budowę dwóch centrów handlowych. W latach 2007-08 na tych terenach miały powstać pasaże handlowe i rozrywkowe o łącznej powierzchni użytkowej ponad 100 tys. metrów kwadratowych. Teren po GZMO udało się w 100% zagospodarować otwierając w jego miejscu nowoczesne Centrum Handlowe Forum. Na miejscu po Hucie 1 Maja rok później miał powstać równie imponujący gmach - Focus Mall. W planach miał być większy niż Forum i zorientowany nie tak jak jego starszy kolega na zakupy lecz na wszelkiego rodzaju rozrywkę - od kręgielni, przez kina, po restauracje i kluby. Kompleks dwóch centrów handlowo-rozrywkowych miał być największym tego typu przedsięwzięciem w Europie Środkowo-Wschodniej.Pod budowę Focusu wylano fundamenty, gliwiczanie zacierali ręce, wszystko szło zgodnie z planem do czasu, gdy w tarapaty finansowe nie wpadł główny inwestor. Inwestor po kilku miesiącach ogłosił upadłość, a prace zostały wstrzymane. Na wylanie betonu wydano ponad 60 mln złotych. Od tamtej pory mimo różnych zapowiedzi włodarzy miasta i potencjalnych inwestorów prace niezostały kontynuowane. Zamiast godnej XXI wieku inwestycji powstała ogromna betonowa pustynia. 

Dokument ten jest nie tyle o tym miejscu, co o ludziach korzystających z tego terenu w inny sposób niż było to w planach. O ludziach, którzy na fundamentach centrum rozrywki jeżdżą na rowerach, spacerują z psami, chodzą na randki czy po prostu skracają sobie drogę. Każdy z nich ma własną teorię na temat porażki inwestora i każdy ma swój pomysł na wykorzystanie tej jakby nie było bardzo atrakcyjnej lokalizacji w samym centrum Gliwic. 

Do realizacji projektu posłużyłem się pożyczonym średnioformatowym aparatem Pentacon-Six.